Piotr Majewicz
21 maja 2006 r.

powrót



Piotrek Majewicz - zawodnik, w klubie od kwietnia 2006,

Trener: Które to Twoje samodzielne regaty ???

Piotrek: Pierwsze.

T:I jak sobie radziłeś ???

P: Jakoś sobie dawałem radę, ale było ciężko, zwłaszcza, że na łódce przepływałem może z 12 godzin w czasie 5-ciu treningów

T:A co sprawiało Ci trudność ???

P: Siła wiatru , może raz i to na Cedzynie było podobnie, ale wtedy miałem przy sobie bączek z trenerem.

T: A na regatach ?

P: Na regatach wiatr kręcił, przychodziły gwałtowne podmuchy, było dużo łódek, a trener (trenerzy) był daleko. W sobotę wiało słabiej, ale parę łódek się wywróciło.

T: A w niedzielę ???

P: Na początku wiatr był silniejszy, na tyle, że kręciło mną jak w "betoniarce" i trener Marcin stwierdził, że jeśli nie chcę to mogę sobie bieg odpuścić, bo nie ma kwestii czy ?, ale kiedy zaliczę kąpiel.

T: I co?

P: Wróciłem do brzegu, bo uznałem, ze trener ma rację.

T: I mogłeś tak spokojnie patrzeć na łódki z brzegu ???

P: No właśnie, że nie mogłem..., i w drugim wyścigu na własna prośbę wziąłem udział.

T:Z jakim skutkiem ???

P: Po pierwszym okrążeniu byłem około 23-ci na 38 łódek, ale „śledŸ” mnie wykończył, przypłynąłem może 30-ty ??  

T: Jak myślisz, z czego to wynikało ???

P: Pomijając brak opływania, to głównie z siły wiatru, tym bardziej że jeszcze nie mam pianki i nie koniecznie chciałem się kąpać, a było zimno.

T: Jednak bieg ukończyłeś ?

P: Tak, a to dzięki temu, że umiem "pompki"

T: Pompki ??? Jak można robić pompki na tak małej łodzi ???

P: Oj Trenerze, jakby trener nie wiedział...Pompki to błyskawiczne wybalastowanie łodzi przy przechyle, przykucamy jakby na jednej nodze i pchamy nią dno łodzi (pompujemy), przenosząc ciężar ciała na burtę z której przychodzi podmuch...i to mnie uratowało kilka razy. W sumie ukończyłem 5 wyścigów na 4 i ostatni nie byłem.