Przez całe dwa dni 23 i 24 października 2004 roku utrzymywała się piękna, słoneczna pogoda. Było bardzo ciepło, jak na jesień, bo ok. 18 stopni. Wiatr od 2 do 5 m/s, czyli zupełnie przyzwoity. Trochę kręciło ale to tylko dodawało uroku rywalizacji.
Gospodarze, Państwo Ogrodnik, niezwykle życzliwi i uczynni, przeprowadzili regaty sprawnie i energicznie. Osobna bajka to krakowski Komitet Rodzicielski (KOR) ...no cóż, nie możemy narzekać na "naszych" klubowych rodziców - zdarza się, że na regaty jeżdżą trzypokoleniowe rodziny w komplecie, zdarza się, że ktoś wpadnie po szyję do wody pomagając dzieciom. Nie można też nie zauważyć ciast, czy grillów podczas regat, ale to, co zaprezentowano w Krakowie to absolutne mistrzostwo świata: kiełbaski, grochówka, sałatki z różnych gatunków flory i fauny, pełny serwis i to w wielkiej obfitości. Nic tylko się opychać! Nic dziwnego, że trener wrócił coś jakby większy.
Do zawodów wystawiliśmy ekipę w sile dwóch małoletnich ludzi: Dianę Kasiak i Wojtka Kosmalę. Diana jeszcze trochę chora, Wojtek już prawie zdrowy. Wiedzieliśmy, że krakowski HORN jest mocny kadrowo, o czym świadczy duża ilość zawodników w grupach "A" i "B", a także wyniki z tegorocznej Spartakiady Młodzieży albo Mistrzostw NSKO. Jechać tam, żeby sobie coś wygrać to kiepski pomysł. Dlatego prezes przez cały tydzień poprzedzający regaty, dzwonił co dzień, niby to mimochodem, i pytał czy będzie osobna klasyfikacja w kategorii UKS, w której nasi już sobie jako tako radzą. Obiecano nam w końcu, że będzie taka klasyfikacja, więc już śmielej, choć nie za bardzo, zgłosiliśmy się do regat.
Na miejscu można było się przekonać, że w Krakowie rzeczywiście bardzo dobrze pracuje się z dziećmi. Czołówka optimiściarzy pływa nienagannie technicznie: prowadzenie łódki, starty, wchodzenie na boje. Wszystko dopracowane w szczegółach. Widać, jak dużo pracy jeszcze przed nami.
W klasyfikacji UKS wygraliśmy. Tym razem Wojtek pierwszy, a Diana druga. Klasyfikacji generalnej nie było ale z protokołów wynika, że Wojtek był na 8, a Diana na 10 miejscu w stawce 25 Optimistów, co oznacza, że na naszym szkoleniowym sprzęcie udało im się powalczyć nawet z regatowymi łódkami.
Taka moja rozmowa z Wojtkiem:
- Tato, gdzieś ty nas wywiózł, przecież tu są chyba same białe żagle!
- Nic się nie martw! Walcz!
- Tak, dobrze ci mówić - walcz.
- ...jak wygrasz to kupię Ci taką samą łódkę.
- A na pewno kupisz?
- Kupię.
- No to dobrze. Tylko pamiętaj!