Drugie Otwarte Mistrzostwa Podkarpacia - Tarnobrzeg (19-20 lipca 2014)
Regaty – dzień pierwszy, sobota.
Na ten dzień czekał każdy zawodnik. W myślach planował, by podczas zawodów sprawdzić nabyte ostatnio umiejętności. Dzień zaczął się jak zwykle poranną rozgrzewką, normalka – biegi, ćwiczenia rozciągające, wszystko jak co dzień.
Jednak coś było nie tak. Otóż tafla jeziora była zupełnie płaska. No jak, za parę godzin mają odbyć się regaty, a tu zupełne zero wiatru. Niestety natura okazała się bezlitosna - sobota bez wiatru, a i prognozy na niedzielę równie niepomyślne. Pomimo „trudnych” warunków, żeglarze przygotowują swój sprzęt i stawiają łódki w gotowości. Po czternastej wreszcie pada komenda wejścia na wodę. Gdzieś w oddali rysują się cięższe chmury, może coś powieje.
Na wodzie, zawodnicy pozostają w gotowości do startu. Pływają tu i tam, trenują zwroty, sprawdzają sprzęt. Dopiero po około dwóch godzinach, rozpoczyna się procedura startowa. Trasa biegu, ze względów pogodowych zostaje skrócona. No i rozpoczyna się bieg. Każdy, jak umie, szuka wiatru. Dla jednych jest on bardziej łaskawy dla innych nieco mniej. Ale najważniejsze, bieg trwa a zawodnicy zmierzają do mety. Podczas biegu wiatr kilkukrotnie zmienia siłę i kierunek, co owocuje tym, że ostatni zawodnicy wchodzą na metę dopiero po ponad godzinie zmagań. Przerwa na kanapkę i kolejny bieg. Start, pierwsza boja i … wiatr ucichł. No cóż, nie było innego wyjścia, bieg zostaje przerwany.
Wkrótce, w oczekiwaniu na wiatr, każdy organizuje swój cza jak potrafi. Jedni odprężają się leżąc w łódce, inni skaczą do wody czy prowadzą „walkę” z sąsiadem na czerpaki, kolejni trenują przewracanie i stawianie łódki. Około osiemnastej, niestety, pada komenda powrotu do brzegu. Trenerzy, by ulżyć zawodnikom, „zwożą” ich z wody w kierunku brzegu na holu. I tak kończy się pierwszy dzień regat.
Regaty – dzień drugi, niedziela
Zawodnicy wchodzą na wodę tuż po trzynastej. Aby odejść od brzegu, muszą wykazać się umiejętnością obsługi pagaja. Piękne słońce, słabiutki wiatr, wysoka temperatura i mnóstwo plażowiczów wszędzie dookoła. W tej atmosferze żagle wyglądają przepięknie. Mimo kapryśnego wiatru pierwszy start udaje się puścić kilka minut po czternastej. Ponownie zmieniona trasa owocuje wejściem pierwszych zawodników na linię mety już po niespełna trzydziestu minutach biegu. I znowu czekanie na wiatr. Kąpiel w wodzie, polewanie się czerpakami, wywracanie łódek, pogaduchy, nowe sympatie i nie wiadomo co jeszcze, tak zawodnicy spędzają wolne chwile w oczekiwaniu na kolejny start. Ale niestety
przed godziną szesnastą, w związku z brakiem wiatru i negatywnymi prognozami pogodowymi, pomimo groźby unieważnienia, sędzia główny podejmuje decyzję o zakończeniu regat.
Niestety regaty nie zostały zaliczone do ogólnopolskiego rankingu PSKO z powodu zbyt małej ilości wyścigów, ale nie przeszkodziło to w uhonorowaniu najlepszych zawodników tego weekendu. Nasi zawodnicy byli poza podium, ale pomimo tego każdy z nich jest zwycięzcą na swój sposób. Nikola, będąc na łódce trenerskiej poznała obraz regat z punktu widzenia trenera. Zobaczyła błędy jakie popełniali poszczególni zawodnicy i zasmakowała emocji jakie przeżywa trener patrząc na swoich podopiecznych. Milena potrenowała znane już sobie umiejętności żeglowania a obie Natalie i Wojtek poznali smak wywracania i stawiania łódki. Z całą pewnością wszyscy zawodnicy dzięki niniejszym treningom, stali się jeszcze bardziej wytrawni w żeglarstwie.