Zgrupowanie w Pucku 01-17 lipca 2011
W piątek rano o godz. 9.00 wyjechaliśmy z Kielc do Siemianówki. Droga była dosyć nudna, więc wszyscy spaliśmy. Przyjechaliśmy o godzinie 17.00. Trener chciał żebyśmy rozpakowali sprzęt, lecz złe warunki pogodowe nie umożliwiały nam tego, więc poszliśmy do naszego pensjonatu spać. Pierwszej nocy bardzo gadaliśmy, więc za karę poszliśmy biegać 20 kółek dookoła boiska. Byliśmy wyczerpani i szybko poszliśmy spać. Następnego dnia zaczęły się 2 dniowe regaty. Warunki na wodzie były trudne, wiał silny wiatr, padał deszcz i niestety nie poszło nam najlepiej. Drugiego dnia było tak samo jak pierwszego tyle, że po zejściu z wody spakowaliśmy się i poszliśmy na zakończenie.
Następnego dnia rano pojechaliśmy do Białegostoku do przyjaciół moich rodziców pani Eli i pana Rajmunda. Tam spaliśmy i rano po zjedzeniu pysznego śniadania pojechaliśmy na spływ tratwą po Biebrzy. Tratwa miała duży stół na środku i dwie ławy po bokach. W połowie drogi zatrzymaliśmy się na grilla (na tratwie). Płynęliśmy 4 godziny. Po kolacji zwiedzaliśmy Białystok: poszliśmy nad ogromne fontanny z podświetleniami (były naprawdę super). Następnego dnia pojechaliśmy do Pucka. Tym razem droga była ciekawa ponieważ pan Rajmund zadał nam bardzo trudna zagadkę i przez cała drogę próbowaliśmy ją rozwiązać, (ale bez skutku). Następny dzień wyglądał tak:
wstaliśmy, poszliśmy na śniadanie, zeszliśmy na 1 trening, zjedliśmy obiad, godzina leżakowania na pokrowcach, 2 trening, kolacja, odpoczynek, odprawa, spanie. Tak wyglądała większość dni. Ostatniego dnia naszego pobytu w Pucku mieliśmy 1 krótki i wyjątkowy trening: wszyscy mogliśmy wskakiwać do wody i robić wywrotki, a zamiast 2 treningu pakowaliśmy sprzęt na wyjazd do Gdyni. Następnego dnia pojechaliśmy do Gdyni na Regaty o Puchar Trenerów.
Drugiego dnia była flauta do godziny 14, więc poszliśmy na plaże grać w piłkę, a wyścigi odbyły się po południu. W ostatnim dniu regat poszliśmy na zakończenie i pojechaliśmy spać. Rankiem następnego dnia wyjechaliśmy z Pucka i w domu byliśmy ok. godz. 20.00. Tak właśnie skończył się nasz obóz żeglarski. Zagadka o której napisałem brzmi tak - wilk złapał 2 świnki i powiedział ,że gdy pstryknie na ich głowach pojawia się czapeczki w dwóch kolorach: żółtym lub czerwonym. Może być tak ,że trafią się na ich głowach dwie żółte lub dwie czerwone lub czerwona i żółta lub zółta i czerwona.
Kombinacja jest losowa. Pierwsza świnka widzi tylko czapeczkę drugiej, a druga - pierwszej i muszą zgadnąć jakiego koloru czapeczkę maja na swojej głowie, (ale nie mogę sobie dawać żadnych znaków). Mogą się przedtem umówić co powiedzą. Musi zgadnąć przynajmniej jedna świnka, bo inaczej wilk je zje. Pierwsza świnka nie słyszy co odpowiada druga gdy wilk pyta o czapeczkę ,ani nie słyszy co wilk odpowiada. Ta zagadka jest logiczna w tym, nie ma haczyka! (Udało mi się rozwiązać tę zagadkę lecz nie będę wam psuł zabawy w poszukiwanie odpowiedzi ;)
Hbert Kasiak
Na regatach w Gdyni Basia zajęła 6 miejsce (3 w kategorii dziewcząt), natomiast Hubert pomimo 4 wywrotek uplasował się na 24 pozycji. W zawodach wzięło udział 140 zawodników i były to jedne z największych regat klasy optimist gr. B w Polsce.